Aktualności
31.05.2019

Austro-Daimler Bergmeister Polowanie na duchy

Dawno, dawno temu wśród największych producentów samochodów na terenie Europy znajdował się Austro-Daimler. Zapomniana dziś marka zniknęła z rynku jeszcze przed drugą wojną światową. A teraz wraca do żywych. Dzięki grupie entuzjastów z Austrii mogliśmy w tym miesiący zobaczyć pierwszą, zupełnie nową maszynę marki od ponad osiemdziesięciu lat.

Zakłady Austro-Daimler powstały jeszcze w 1899 roku specjalnie z myślą o produkcji w Austrii automobili na licencji niemieckiego Daimlera. Niedługo później firma odcięła się od swoich korzeni i rozpoczęła produkcję modeli własnego pomysłu, a jedną w kluczowych postaci w pierwszych latach jej działalności był sam Ferdinand Porsche. Produkcję samochodów marki zakończono niedługo po włączeniu jej do koncernu Steyr-Daimler-Puch, który zawiązano w 1934 roku. Dziś Austro-Daimler wraca do żywych, z wyraźnym zaznaczeniem, że nie ma nic wspólnego z oryginalnym przedsięwzięciem czy niemieckim Daimlerem.

Austro-Daimler Bergmeister

Pierwszy model marki Austro-Daimler w tym stuleciu otrzymał imię Bergmeister ADR 630 Shooting Grand w nawiązaniu do modeli marki z lat dwudziestych minionego stulecia (z niemieckiego "mistrz górski" w nawiązaniu do sukcesów w wyścigach górskich). Z czym dokładnie mamy do czynienia? To ponad 4,5-metrowy, sportowy shooting brake o autorskim napędzie hybrydowym, którego premiera miała miejsce podczas tegorocznego Concorso D’Eleganza Villa D’este we Włoszech z okazji 120-lecia powstania marki. Początki projektu sięgają 2002 roku, kiedy to Roland Stagl, jego inicjator, stworzył pierwsze szkice przyszłego samochodu. Maszyna dzięki zebraniu innych entuzjastów zaczęła materializować się dopiero w ubiegłym roku (pojazd zbudowano w Ideenion Automobil, które w ostatnich latach pracowało m.in. nad konceptami marek Audi oraz Apollo).

Austro-Daimler Bergmeister

Dwuosobowy Bergmeister napędzany jest silnikiem spalinowym (prawdopodobnie 4-litrowym V8 od AMG) w towarzystwie trzech silników elektrycznych oraz bateriami o pojemności 55 Wh, które pozwalają na pokonanie w trybie elektrycznym do 250 kilometrów. Cały układ napędowy ma produkować aż 1198 koni mechanicznych oraz 1600 niutonometrów, które pozwolą rozpędzić ważącą 1650 kilogramów maszynę do 100 km/h w czasie 2,5 sekund. Prędkości maksymalna sięga 330 km/h. Twórcy auta zapowiadają ponad 30 (słownie: trzydzieści) różnych trybów jazdy. Głębszych detali technicznych na razie brak. Oficjalnych planów na produkcję seryjną na razie nie ma, ale firmie nie brakuje zaplecza i partnerów, aby sprostać zamówieniom na pojedyncze egzemplarze.

Skomentuj na forumUdostępnij