Jehle Artemis

1991
Zdjęcie Jehle Artemis

Xavier Jehle budowę samochodów firmowanych własnym nazwiskiem rozpoczął pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Pierwszymi pojazdami konstruktora z Liechtensteinu były krótkie serie różnego rodzaju buggy ze zmodyfikowanymi silnikami od Volkswagena oraz Citroena. Najoryginalniejszym autem pierwszego okresu działalności firmy był Saphier w kształcie klina z płytą podłogową z Garbusa i różnymi silnikami: od motoru Golfa po widlastą ósemkę od Forda, pod którą przygotowano nowe podwozie.

W późniejszym okresie działalność rozszerzono o głęboki tuning modeli De Tomaso, w szczególności ich silników: słynnego coupe Pantera oraz grand tourera Longchamp. Rozwój koncepcji Saphiera i doświadczenia ze sportową włoszczyzną pchnęły Jehle w kierunku zupełnie innej bajki, ku zbudowaniu własnego, sportowego samochodu, który byłby najszybszym i najmocniejszym autem świata. Projekt egzotycznego coupe, który ruszył w latach osiemdziesiątych otrzymał imię greckiej bogini łowów i przyrody - Artemis.

W związku z nowym modelem podjęto nadzwyczajne kroki. Jehle tym razem nie opierał się na silnikach sprawdzonych producentów, ale zaprojektował własne V12 z pięcioma zaworami na cylinder o pojemności 6,6 litrów z dwiema turbosprężarkami. Moc startowa: około 500 koni mechanicznych, a na życzenie dzięki zmiennemu, regulowanemu z kabiny ciśnieniu doładowania nawet tysiąc! W teorii miało to pozwalać na rozwinięcie prędkości aż 400 kilometrów na godzinę i rozpędzenie się do setki w czasie zaledwie 3,1 sekundy! Pojazd o długości 4,25 metrów i masie około 1200 kilogramów miał być produkowany w ilości około 10 sztuk rocznie, budowanych na stalowym podwoziu z kabiną z miejscem dla trzech osób w cenie około 550 tysięcy marek niemieckich.

Plany te nigdy nie zostały zrealizowane. Zanim projekt zdołał rozwinąć skrzydła jego twórcy skończyły się po prostu pieniądze. W sumie pracowano nad trzema podwoziami. Pierwsze służyło do celów wystawowych, nie miało silnika ani wnętrza i było ukryte pod rzeźbą nadwozia w pełnej skali. Drugiego nigdy nie ukończono. Trzecie miało być jedyną, kompletną sztuką Artemisa z jedynym egzemplarzem autorskiego V12 na pokładzie, którą sprzedano klientowi z Arabii Saudyjskiej.

Tekst: Przemysław Rosołowski

Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 2 Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 3 Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 4 Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 5 Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 6 Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 7 Zdjęcie Jehle Artemis - zdjęcie 8